sobota, 26 listopada 2011

Sylwia - XVII rozdział ;d

XVII 

Oczami Dawida :

 Nie chciałem zostawić Jej samej.. Wiedziałem, że w domu nikogo nie było.. 
Chętnie zostałbym razem z Nią, ale nie chciałem się narzucać. 
Więc pożegnałem się i wolnym krokiem ruszyłem przed siebie. 
Kiedy byłem na miejscu zjadłem kolację, wziąłem prysznic i poszedłem spać.

Następny dzień :

 Kiedy wstałem nie miałem na nic ochoty... Chciałem tylko jak najszybciej spotkać się z Sylwią.
Po 15 minutach stałem przed drzwiami do jej domu.. Przez okno ujrzałem śpiącą Sylwię..
Otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę kuchni.. Spała tak słodko, że nie chciałem Jej budzić...

Oczami Sylwii :

 Obudził mnie głos muzyki dochodzący z kuchennego radia.. 
Niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam pochyloną twarz Dawida. Nie mogłam się powstrzymać.. 
Przyciągnęłam Go do Siebie i delikatnie musnęłam jego usta..
- Jak się spało? - zapytał po chwili.
- Fantastycznie.. Ale najbardziej cieszę się, że widzę Cię z samego rana..
 Nie opowiedział. Uśmiechnął się tylko. Wiedziałam, że ucieszyły Go moje słowa..
- Idź się ubrać.. 
- Już idę.. Tylko mi nigdzie nie uciekaj. - opowiedziałam rozbawionym głosem.
 Weszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, włosy związałam w kucyka i ubrałam się w to
Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam po schodach prosto do kuchni. Mym oczom ukazał się piękny widok..:
Na stole leżał biały obrus, na którym stały świece, dwa talerze ze spaghetti i kieliszki z czerwonym winem...
Droga do stołu usłana była płatkami róż. Na jej końcu stał nie kto inny, a Dawid. 
W ręce swej trzymał piękną czerwoną różę. 
Zdziwiła mnie ta cała atmosfera, bo przecież taki widok spotykany jest najczęściej wieczorem  - na kolację, a nie z samego rana..
Niepewnie podeszłam bliżej.. Staliśmy naprzeciw siebie i wpatrywaliśmy się sobie w oczy...
Dawid wręczył Mi różę, pocałował Mnie w usta i szepnął do ucha ' Kocham Cię Sylwio..! '.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz