niedziela, 4 grudnia 2011

Sylwia - XVIII rozdział ;d

XVIII

Byłam roztrzęsiona. Nie wiedziałam co powiedzieć, jak się zachować. Miałam mieszane uczucia..
Zauważył moją niepewność i dodał po chwili:
 - Nie musisz odpowiedzieć od razu, jeżeli nie jesteś pewna swoich uczuć.
Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam przy stole. Dawid wziął do ręki wino i zaczął nalewać do kieliszków. 
Zaczęliśmy jeść. Co jakiś czas wznosiliśmy toast.
Około 23:00 pożegnałam się z Dawidem. Pocałował mnie w usta i obiecał śnić o mnie. 
Pół nocy spędziłam rozmyślając nad jego słowami. Wiedziałam i czułam, że darzę Dawida pięknym uczuciem..

Następny dzień:

Wstałam ubrałam się w takie zwyczajne ciuszki, zjadłam śniadanko i włączyłam Tv. 
Napisałam do Dawida coś w stylu: ' Hej. Wyjdziemy gdzieś razem? ;) '. Po 5 minutach dostałam odpowiedź, której się nie spodziewałam..: 
'Nie mam czasu.. Muszę coś załatwić. Może kino o 20?'.. 'Okej.'- Odpisałam pośpiesznie.
Strasznie mi się nudziło.. Rodzice wracają za 2 dni. Urodziny coraz bliżej... 
Po 3 godzinach rozmyślań i gapienia się w telewizor postanowiłam pójść na basen.
Kiedy byłam na miejscu przebrałam się i szybko weszłam do wody.. Czułam się wspaniale.. Tak dawno nie pływałam.. Zatęskniłam za tym..
Uwielbiałam to cudowne miejsce..
Po godzinie 16 opuściłam basen i wybrałam się na zakupy.. 
Do domu wróciłam z 6 torbami. Zaszalałam.. Poczułam głód więc zrobiłam sobie frytki. Dochodziła 19:00. Ubrałam nowo zakupiony T-shirt..
Z szafy wygrzebałam stare, modne, niezawodne rurki.. Wyglądało to tak. Ogarnęłam w szafie i zaczęłam cudować nad fryzurą. 
Podkręciłam włosy lokówką, zrobiłam lekki Make-up i byłam gotowa. Zostało mi czekanie na Dawida. Po 10 minutach zadzwonił dzwonek. 
Otworzyłam drzwi i ujrzałam tego cudnego, zielonookiego ratownika..
 - Wejdziesz? - zapytałam bez wahania
 - Niee... Chodźmy już bo spóźnimy się na film.
 - Dobrze.
Przez całą drogę milczeliśmy.. Dawid zachowywał się dziwnie. Cały czas chodził z głową w chmurach.. 
Doszliśmy do znanego wszystkim nastolatkom miejsca, zwanego Kinem..
 - Kup coś do jedzenia, a ja wybiorę film.- powiedział Dawid.
Bez słowa ruszyłam w wskazaną przez niego stronę. Kupiłam 2 duże Cole i wielki Popcorn. W połowie drogi do sali kinowej dołączył do mnie Dawid.
Zabrał ode mnie zakupione rzeczy i uśmiechnął się łobuzersko. Kochałam ten uśmiech..
 - Jaki film wybrałeś? - zapytałam.
 - Zobaczysz.. - od powiedział tak,jak by to było wielką tajemnicą.
Weszliśmy do środka. Po 10 minutach zaczął się film który okazał się być horrorem.. Nie mam pojęcia co ludzie widzą w takich filmach..
Kiedy nadchodził straszny moment zamykałam oczy i przytulałam się do ramienia Dawida.
Wyszliśmy na zewnątrz. Dawid ledwo po wstrzymywał się od śmiechu..
 - Przestań! To nie jest śmieszne!
 - A nie, bo jest.
 - Wcale, że nie.. Przez Ciebie nie będę spała pół nocy!
 - W każdej chwili mogę Cię obronić..  
 - Dlaczego wybrałeś akurat horror?
 - Bo wiedziałem, że będziesz się bała i do mnie przytulała.. - powiedział puszczając do mnie oko.
 - Równie dobrze byłoby, gdybym przytuliła się do faceta siedzącego obok.. - zaśmiałam się wspominając 50- letniego mężczyznę, zakrywającego oczy rękoma.
 - Więc czemu tego nie zrobiłaś?
 - Bo Cię kocham pacanie! - Krzyknęłam tak głośno, że spojrzenia przechodniów skierowały się w moją stronę.
Dawid złapał mnie w pasie, przysunął do siebie i pocałował pierw w czoła, następnie w usta.
Długo spacerowaliśmy po parku, trzymając się za ręce i wpatrując się w gwiazdy. Było już ciemno.
Zasnęłam w swoim pokoju wtulona w Dawida...


sobota, 26 listopada 2011

Sylwia - XVII rozdział ;d

XVII 

Oczami Dawida :

 Nie chciałem zostawić Jej samej.. Wiedziałem, że w domu nikogo nie było.. 
Chętnie zostałbym razem z Nią, ale nie chciałem się narzucać. 
Więc pożegnałem się i wolnym krokiem ruszyłem przed siebie. 
Kiedy byłem na miejscu zjadłem kolację, wziąłem prysznic i poszedłem spać.

Następny dzień :

 Kiedy wstałem nie miałem na nic ochoty... Chciałem tylko jak najszybciej spotkać się z Sylwią.
Po 15 minutach stałem przed drzwiami do jej domu.. Przez okno ujrzałem śpiącą Sylwię..
Otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę kuchni.. Spała tak słodko, że nie chciałem Jej budzić...

Oczami Sylwii :

 Obudził mnie głos muzyki dochodzący z kuchennego radia.. 
Niechętnie otworzyłam oczy i ujrzałam pochyloną twarz Dawida. Nie mogłam się powstrzymać.. 
Przyciągnęłam Go do Siebie i delikatnie musnęłam jego usta..
- Jak się spało? - zapytał po chwili.
- Fantastycznie.. Ale najbardziej cieszę się, że widzę Cię z samego rana..
 Nie opowiedział. Uśmiechnął się tylko. Wiedziałam, że ucieszyły Go moje słowa..
- Idź się ubrać.. 
- Już idę.. Tylko mi nigdzie nie uciekaj. - opowiedziałam rozbawionym głosem.
 Weszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, włosy związałam w kucyka i ubrałam się w to
Po 30 minutach byłam gotowa. Zeszłam po schodach prosto do kuchni. Mym oczom ukazał się piękny widok..:
Na stole leżał biały obrus, na którym stały świece, dwa talerze ze spaghetti i kieliszki z czerwonym winem...
Droga do stołu usłana była płatkami róż. Na jej końcu stał nie kto inny, a Dawid. 
W ręce swej trzymał piękną czerwoną różę. 
Zdziwiła mnie ta cała atmosfera, bo przecież taki widok spotykany jest najczęściej wieczorem  - na kolację, a nie z samego rana..
Niepewnie podeszłam bliżej.. Staliśmy naprzeciw siebie i wpatrywaliśmy się sobie w oczy...
Dawid wręczył Mi różę, pocałował Mnie w usta i szepnął do ucha ' Kocham Cię Sylwio..! '.



sobota, 19 listopada 2011

Sylwia - XVI rozdział ;d

XVI 

Tym razem obudziłam się w pokoju Natalii. Zeszłam z łóżka i stanęłam przed lustrem.  Moje włosy były w nieładzie, więc musiałam je ogarnąć. Następnie zeszłam na dół, do kuchni.
Przyjaciółka siedziała przy stole i piła herbatę. Zdziwiło mnie to, że naprzeciwko niej stała druga filiżanka.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Z przerażenia podskoczyłam. Usłyszałam śmiech.
Odwróciłam się i zobaczyłam GO. Był wyższy odemnie, więc musiałam spojrzec wyżej, by dostrzec JEGO piękne zielone oczy, 
w które długo wpatrywalam się nieprzytomnie. Z transu wybudził mnie głos Natalii.
- To Ja wam nie przeszkadzam. Gdybyście czegoś potrzebowali to jestem na górze. - powiedziała puszczając do mnie oko. Spiorunowalam ją wzrokiem.
Kiedy usiadłam na kanapie i chciałam wziąśc pilot, ON zrobił to pierwszy.
- Zamierzasz resztę dnia spędzić przed telewizorem?
- Tak..A co? Przeszkadza Ci to? - zapytałam złośliwie.
- Nie.. To znaczy tak, nie pozwolę Ci marnować się w domu, kiedy na dworze jest piękna pogoda!
Nie wiedziałam jak mam sie zachować i co o tym wszystkim myślec.. Niby dlaczego miałam słuchać osoby, której właściwie nawet nie znałam?
O co w tym wszystkim chodzi..? Długo zastanawiałam się nad tym co powiedzieć.
- Co powiesz na lody? - zapytał po dłuższej ciszy.
Byłam wściekła.. I nie ukrywałam złości.
-  Co ty sobie wyobrażasz?! Śledzisz mnie, nie pozwalasz oglądać mi telewizji i na dodatek proponujesz mi lody, choć tak naprawdę się nawet nie znamy.. 
Nie wiem kim jesteś - krzyczałam.
- Mam na imię Dawid. A ty jesteś Sylwia?
- Skąd znasz moje imię? - odpowiedziałam pytaniem, na pytanie.
- Wiem o tobie wiele rzeczy.. Np. to, że Natalia jest twoją najlepszą przyjaciółką, uwielbiasz pływać, śpiewać i masz wiele innych zainteresowań, za tydzień masz urodziny i będziesz pełnoletnia...
- Okej, starczy... Skąd o tym wszystkim wiesz?
- Cóż jak by to powiedzieć... Obserwuję Cię od dłuższego czasu. Jesteś wspaniałą dziewczyną.. To co z tymi lodami? Skusisz się?
- Nie mam ochoty.. Poza tym muszę już iść, robi się ciemno.
- Rozumiem... Może Cię odprowadzić?
- Nie martw się.. Sama trafię do domu.
Złapałam za klamkę. Już miałam otworzyć drzwi, lesz poczułam jego rękę, trzumającą mój nadgarstek.. Spojrzał na niego i uśmiechnął się łobuzersko.
- Widzę, że numer się nie zmył..
- Więc należy do Ciebie.. Jesteś bezczelny! Puść mnie!
Zaczęłam się wyrywać... Chłopak był bardzo silny, więc na nic się to zdało.. Chciałam krzyknąc, lecz nie pozwolił mi na to i zaczął mnie namiętnie całowac... 
Robił to delikatnie, tak aby mnie do siebie nie zrazić. Nie opierałam się i robiłam to co on...  To było wspaniałe. Całował jak, jak... Nie potrafiłam tego określić. Czułam się jak w Raju..
- Idziemy... - usłyszałam jego cudowny głos.
Wyszliśmy na dwór. Przez całą drogę szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce. Co jakiś czas zerkałam na jego twarz, a on czule się uśmiechał. 
Kiedy doszliśmy do mojego domu zapytałam niepewnie:
- Skąd wiesz gdzie mieszkam..?
- Mówiłem, że wiem o tobie wiele rzeczy..
Poczułam jego usta na swoich.. Następnie usłyszałam cichy głos..
- Do zobaczenia..
- Pa.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Nikogo nie było w domu. Na stole leżała tylko mała karteczka i pieniądze..
Spojrzałam przez okno i zobaczyłam oddalającego się Dawida. Żałowałam, tego że nie zaprosiłam go na noc..

czwartek, 17 listopada 2011

Sylwia - XV rozdział ;d

XV

Obudził mnie hałas dobiegający z kuchni. Niechętnie wstałam zeszłam na dół.
Okazało się,   że mama pobiła talerz.. Wzięłam do ręki miotłę i zaczęłam sprzątać.
Kiedy podłoga była już czysta wstawiłam wodę na herbatę i zrobiłam sobie śniadanie.
Po zjedzeniu poszłam do swojego pokoju. Ubrałam się w to i lekko pomalowałam oczka.
Włączyłam laptopa i zmieniłam sobie opis na Gadu Gadu. Napisałam ' Wakacje dopiero się zaczęły,
a ja chcę już wracać do szkoły...'
Było to prawdą, gdyż tęskniłam za wygłupami na przerwach i wypadami do kina całą paczką.
Teraz nie mogłam z większością osób nigdzie chodzić, gdyż wyjechali na wakacje..
Została mi tylko Natalia. Miałam w planie wyjazd do Paryża z całą rodziną, ale dopiero w sierpniu..
Po  5 minutach dostałam sms'a od Natalii 'Hej. Masz ochotę zaszaleć? Za godzinę w Centrum Handlowym.'
Odpisałam jej 'Oczywiście że tak...Na pewno będę'. Wyłączyła laptopa i zaczęłam grzebać w szafie.
Po 15 minutach stwierdziłam, że w tym będę wyglądała całkiem okej. Włosy zostawiłam tak, żeby opadały na ramiona.
Zeszłam na dół i usiadłam przed telewizorem. Nie znalazłam nic ciekawego, więc po paru minutach wyłączyłam go.
Przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze i wyszłam trzaskając drzwiami. Szłam powoli przez park rozmyślając nad tym na co przeznaczę za oszczędzone pieniądze. Kiedy byłam na miejscu Natalii jeszcze nie było.
Kupiłam loda i usiadłam na jednej z wolnych ławek. Nagle za uwarzyłam zbliżającą się przyjaciółkę.
Pomachałam jej na powitanie.Chciałam wskazać na siedzenie obok mnie, lecz było już zajęte.
Siedział na nim chłopak którego widziałam na basenie. Nie wiedziałam jak mam się zachować,
więc uśmiechnęłam się do niego i pobiegłam w stronę Natalii.
- Cześć kochana ! - Powiedziała wesoła.
- Hej.-mówiąc to złapałam ją za ręke i pobiegłyśmy w stronę kawiarni.
Zamówiłam dwie filizanki kawy i dwa kawałki ciasta z polewą czekoladową.
Kiedy usiadłam na  przeciw przyjaciółki i podałam jej zakupione smakołyki, ona uśmiechnęła się
i zaczęła dziwnie unosić brwii.
- Oco ci chodzi?- zapytałam w końcu.
- O nic tylko zastanawiam się nad tym co to za przystojniak, który ciągle się na ciebie patrzy...?
- Nie wiem. Nie znam go,widziałam go ostatnio na basenie.
- Aha...Może on cie śledzi?
- Nie sądzę, nie wygląnda na takiego...-odpowiedziałam poirytowana.
Po chwili ciszy Natalia,jak to Natalia nie wytrzymała i zaczęła plotkować.
Rozmawiałyśmy na temat ubrań dziewczyn, któte przechodziły obok nas.
Kiedy wyszłyśmy z kawiarni pobiegłyśmy do ulubionego butiku.
Po odwiedzeniu większości sklepów byłyśmy wykończone. Usiadłyśmy na ławce.
Oczywiście TEN chłopak siedział niedaleko...
-  Co to za numer? - Nieoczekiwanie zapytała trzymająca mnie za rękę przyjaciółka.
- Nie mam pojęcia. Zauważyłam go kiedy obudziłam się po wypadku.
- To może sprawdzimy..?
- Nie wiem czy to dobry pomysł.. - Odpowiedziałam.
- Przestań! Nie mów, że nie jesteś ciekawa do kogo on należy...
- Okej. Spróbować można. - Powiedziałam.
Chciałam powiedzieć jej, że już dzwoniłam do tego ' kogoś ', ale nie zdążyłam,
ponieważ Natalia nacisnęła zieloną słuchawkę i przyłożyła mi telefon do ucha.
Zabrzmiały pierwsze sygnały. Przez cały czas przyglądałam się NIEZNAJOMEMU.
Zauważyłam coś dziwnego.. Odebrał ON telefon. Powiedział coś do słuchawki..
W tym samym momęcie usłyszałam głos chłopaka dobiegający z mojego telefonu. Zamurowało mnie..
Jak zwykle zemdlałam z nadmiaru emocji..  



sobota, 12 listopada 2011

Sylwia - XIV rozdział ;d

XIV

Obudziłam się w swoim pokoju.
Usiadłam na rogu łóżka. 
Kiedy odgarniałam włosy z czoła zauważyłam cyferki napisane na nadgarstku.. 
Spojrzałam kilka razy na numer i opadłam na łóżko. 
Do pokoju weszła mama. 
 - O, już wstałaś..
 - Tak, raczej tak. - Powiedziałam.
 - Na szczęście uratował Cię ten młody ratownik. 
Gdyby nie on pewnie leżałabyś teraz na szpitalnym łóżku...
 - Jaki ratownik.? - Zapytałam z zaciekawieniem. Niestety mamy nie było już w pokoju.
Po namyśle wzięłam telefon do ręki i zaczęłam wciskać po kolei numer. 
 Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha. Pierwszy sygnał, drugi,trzeci... 
 ' Halo! Kto mówi? ' - Usłyszałam głos. Przestraszona rozłączyłam się i rzuciłam telefonem w ścianę...
Pobiegłam do łazienki i zaczęłam zmywać numer, niestety nie chciał zejść. 
Zezłoszczona położyłam się na łóżku i po 10 minutach rozmyślania zasnęłam.

piątek, 4 listopada 2011

Sylwia - XIII rozdział ;d

XIII


Mijały tygodnie i miesiące..  Przez ten czas miałam dwóch, może trzech chłopaków, ale w każdym z nich widziałam Michała. Moje związki kończyły się po dwuch tygodniach. 
Nadeszły wakacje .. Zapisałam się na basen. Plaże miałam bardzo daleko więc znalazłam inny sposób na uprawianie jednego ze swoich ulubionych sportów. Kochała pływać. Podczas roku szkolnego nie miałam na to czasu..
Codziennie o 15:00 chodziłam na basen gdzie spędzałam resztę dnia. Nie chodziłam już tak często na plac zabaw...
Pewnego deszczowego dnia byłam bardzo zła. Nigdy nie miałam humoru podczas brzydkiej pogody. Większość czasu, tego dnia spędziłam w kuchni, pomagając mamie. Zbiłam 4 talerze i 2 szklanki. 
'Mam dziurawe ręce', 'Jestem dziś nie w sosie', 'Wstałam dziś lewą nogą'... - takie myśli przychodziły mi do głowy. Nadeszła 14:00. Wyciągnęłam z szafy to, a następnie ubrałam się. Włosy zwinęłam w koka, ubrałam kurtkę, wzięłam torbę i wyszłam. O 14:50 byłam na miejscu. Po 15 minutach weszłam do wody i zaczęłam pływać.  Podeszłam do drabinki i usiadłam na niej. Zauważyłam chłopaka który siedział na krześle i przyglądał się mi z zaciekawieniem. Był on przystojnym brunetem o zielonych oczach. Zniewalająca była jego wspaniała figura. Wyglądał na jakieś 19 lat. Długo mu się przyglądałam.. 
Zobaczył to! Szybko spuściłam wzrok, a na mojej twarzy pojawił się maleńki rumieniec. Po 5 minutach chciałam zejść z drabinki. Niestety... Potknęłam się, walnęłam głową o dno basenu i straciłam przytomność..



niedziela, 30 października 2011

Leegenda..

Wstawię wam zdjęcie, które zrobiłam na wycieczce klasowej (Szklana Huta)
http://www.lebork.zhp.pl/index.php/pl/19/ ------> trochę informacji o tym miejscu.

I moje zdjęcia. ;d


Legendaa. <33
Mam nadzieję, że się rozczytacie. ;d


Do posiedzenia.. xd


Piękne morze tam jest..;**


Wstawiłam.., bo super to wyglądaa.


Ślicznee..;p


Moje serduszko.


Na plaży..


W oddali płynie statek. ;d


yy..;d


Fale..;)


Na koniec..
Źródełko miłości..<33

Podobają się zdjęciaa..?

Sylwia - XII rozdział ;d

XII

Jak zwykle, wesoły i uśmiechnięty. Ale nie był sam. I tym razem nie towarzyszyli mu koledzy. Michał wyszedł ze szkoły w towarzystwie maleńkiej, zgrabnej brunetki, o równie urokliwym uśmiechu. Szli razem, śmiali się, było im bardzo wesoło. Przez chwilę łudziłam się, że to tylko jego koleżanka, że nic ich nie łączy, ale zauważyłam, że trzymają się za ręce. Zrozumiałam - to jego dziewczyna. Spod szkoły uciekłam ze łzami w oczach. Do końca dnia nie wychodziłam z pokoju. Płakałam w poduszkę, nie chciałam jeść ani z nikim rozmawiać. Byłam po prostu załamana. Przez kolejne dni wyglądałam jak cień człowieka. Snułam się po domu, cały optymizm zupełnie zaniknął. Mało jadłam, mało spałam. Nie mogłam pogodzić się z tym, że mój ideał kocha kogoś innego. Jeszcze przez jakiś czas chodziłam pod szkołę, chciałam tylko na niego popatrzeć, ale widok ich wspulnego szczęścia wprawiał mnie w rozpacz. Każdy jego uśmiech, każde muśnięcie czoła małej, każdy uścisk wywoływał niepohamowany potok łez...

piątek, 28 października 2011

Sylwia - XI rozdział ;d

XI

Co wieczór układałam sobie w głowie scenariusz tego spotkania.
Zastanawiałam się, co mu powiem i co na siebie włożę..
Obiecałam sobie, że sprawę, by mnie pokochał. Stopniowo, ale konsekwentnie i postępowo..
' Może się uda..Nie, to musi się udać ' - myślałam.
Przez ten cały czas, kiedy sterczałam pod szkołą, zdążyłam podsłuchać, że ma na imię Michał, chodzi do trzeciej klasy i bardzo lubi współczesną literaturę. Dużo czyta i ma wiele do powiedzenia na różne tematy. Ogólnie jest dobrze zorientowany we wszystkim. Często słyszałam, jak mądre tematy porusza w rozmowach z kolegami. Nie tak jak inni mężczyźni. Michał był... wyjątkowy.
Tego dnia również czekałam pod szkołą. Zdecydowałam, że właśnie dziś, bez względu na to czy będzie z kolegami, czy nie, odważę się i podejdę do niego. Jeśli jest dżentelmenem, zostawi kolegów i pójdzie zemną, jeśli nie, to znaczy, że nie jest godny uwagi.
Specjalnie na tę okazję założyłam swoje ulubione spodnie, kupiłam nową bluzkę, wyprostowałam włosy i lekko się wymalowałam.
W duchu śmiała się sama z siebie, bo jeszcze niedawno dziwiłam się koleżankom, które stroją się dla chłopaków, a teraz sama to robiłam. Ale cóż, jak trzeba, to trzeba..
Podekscytowana czekałam, ukryta za murem szkoły. Przez te wszystkie dni nauczyła się na pamięć jego rozkładu lekcji. Byłam strasznie niecierpliwa, każda minuta trwała jak wieki. Ale w końcu usłyszałam dźwięk dzwonka. Wtedy serce zaczęło walić jeszcze szybciej. Nerwowo wyglądałam czy nie wychodzi. Drzwi szkoły otwierały się i zamykały mnóstwo razy. Ciągle ktoś wchodził i wychodził, ale jego nie było widać.
Kiedy już powoli zaczęłam tracić nadzieję i myśleć, że nie ma go dziś w szkole, wyszedł, widziałam go wyraźnie..

niedziela, 23 października 2011

Sylwia - X rozdział ;d

X

Od tego czasu coraz częćciej kręciłam się obok II liceum. Niby przypadkiem, niby bez powodu, ale nerwowo wyglądałam, czy nie wychodzi, czy nie widać go z okna. Chciałam tylko na niego popatrzeć i skrycie liczyłam na to, że któregoś dnia wyjdzie ze szkoły sam i wtedy będę mogła do niego podejść. Byłam przekonana, że mnie pamięta - przecież posłał mi taki piękny, szczery uśmiech. Nie mógł nie pamiętać, zwłaszcza, że odwdzięczyłam mu się tym samym. Tak więc spędzałam długie godziny pod grubymi murami szkoły, czekając aż mój książę z bajki wyjdzie. Pech chciał, że zawsze wychodził w towarzystwie kolegów, ale narazie zadowalało mnie to, że mogę na niego popatrzeć. Właściwie to uwielbiałam na niego patrzeć. Chciałam nawet zrobić mu pare zdjęć z ukrycia, ale głupio się poczułam, jak jakiś szpieg. Poza tym bałam się, że mógłby usłyszeć dźwięk flesza i wziąć za jakąś psychopatkę. Wtedy zupełnie straciłabym możliwość zbliżania się do niego, czego bym nie chciała. Postanowiłam na razie tylko się przyglądać, a potem, w odpowiednim momencie zebrać się na odwagę i do niego podejść.

czwartek, 20 października 2011

Sylwia - IX rozdział ;d


IX

Przez kolejne dni uparcie szukałam chłopaka, w którym się tak nieludzko zakochałam. Chodziłam po mieście, zaglądałam do szkół, liceów i techników, regularnie odwiedzałam plac zabaw, ale przepadł, zupełnie zniknął. Momentami nawet próbowałam sobie wmówić, że on w ogóle nie istnieje, że go wymyśliłam, ale przecież koleżanki też go widziały. Mój ideał istniał i był gdzieś w tym wielkim mieście, tylko nie potrafiłam go znaleźć. Najgorsze jednak było to, że za nic w świecie nie chciał wyjść z mojej pamięci. Próbowałam o nim zapomnieć, zaczęłam nawet umawiać się z innymi, ale w każdym z nich szukałam tych oczu i tego uśmiechu. Zrozumiałam, że nikt nigdy nie będzie w stanie go zastąpić. Postanowiłam więc szukać dalej, uparcie, aż do skutku. Czas mijał, a ja pogrążyłam się w rozpaczy. Nic nie potrafiło wywołać uśmiechu na mojej twarzy, w nocy nie mogłam spać, wciąż żyłam nadzieją na to, że go spotkam. 
I w końcu marzenie się spełniło...Zobaczyłam go! 
Tego dnia, dalej szukając swojej miłości, udałam się do II Liceum Ogólnokształcącego - tam jeszcze nie byłam. Masywne, stare mury szkoły i wielkie, potężne wejście wywołały lęk, ale czego się nie robi dla miłości. Weszłam do środka i trafiłam akurat na przerwę. Korytarze były pełne poważnej młodzieży z książkami pod pachą. Jedni coś czytali, inni uzupełniali notatki. W całej szkole było cicho - żadnych krzyków, śmiechów, tylko ciche, stonowane rozmowy i miarowy tupot stóp. Każdy miał swoje miejsce, każdy do czegoś zmierzał, nikt nie robił nic bez celu. I wtedy, ku swej wielkiej radości, ujrzałam go. Szedł z kolegami przez korytarz, miał na sobie przepiękny, błękitny sweterek w paski i był, jak zwykle, uśmiechnięty. Wyglądał cudownie. Nie mogłam  oderwać od niego wzroku, co nie umknęło jego uwadze. Przechodząc obok mnie, przesłał jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów i...odszedł. Ale wystarczyło mi to! Dało wielką, niesamowitą nadzieję. Wierzyłam, że ten uśmiech nie był bez powodu, może mnie lubi, może wpadłam mu w oko? Tym razem także nie odważyłam się do niego podejść, znów był z kolegami, ale miałam już pewien punkt zaczepienia - wiedziałam gdzie się uczy. To już bardzo dużo..

wtorek, 18 października 2011

Sylwia - VIII rozdział ;d

VIII

Wkrótce potem  także się rozeszłyśmy. Długo nie mogłam przestać myśleć o tym chłopaku. Wciąż miałam jego obraz przed oczami, piękny uśmiech i radosne oczy. Postanowiłam, że znajdzie go za wszelką cenę. Od tej pory cały wolny czas spędzałam na placu zabaw. Co piątek, regularnie o tej samej godzinie, urywałam się z lekcji z nadzieją, że znów go tam spotkam. Przeglądałam internetowe portale, szukałam go wszędzie, ale bezskutecznie. Oczywiście nikomu o tym nie powiedziałam, reakcja otoczenia byłaby wiadoma. Wyśmiali by mnie, straciła bym także opinię dobrej, starej ciotki, która wszystkim pomaga w sercowych problemach. Teraz, kiedy ja mam taki problem, nawet nie mam do kogo się z nim zwrócić. Właściwie to nie byłam pewna tego, co czuje. Godzinami myślałam o nim, chodziłam z głową w chmurach, ale w przypływach racjonalnego myślenia przekonywałam sama siebie, że nie można zakochać się w chłopaku, z któ rym nie zamieniło się ani jednego słowa. A w dodatku, który był blondynem! W tej kwestji wszystkie gazety były jednomyślne - blondyn nie jest materiałem na dobry związek. Blondyni są zbyt atrakcyjni, wzbudzają zbyt duże zainteresowanie innych kobiet. On też je wzbudzał i, nie można mu tego odmówić, był szalenie atrakcyjny. Ale najbardziej fascynowały mnie jego oczy. Biło z nich tyle ciepła, taka wielka, ogromna wręcz nadzieja i dziecinność jeszcze. Odrazu widać, że on nie jest typem narcyza, nie uważa się za cud świata, wręcz przeciwnie - sprawia wrażenie osoby cichej i skromnej. Miał taki słodki, niewinny wyraz twarzy w połączeniu z tym onieśmielająco pięknym uśmiechem.
I stało się. Mnie także dosięgła strzała Amora. I trafiła prościutko w serce - oto przeżywam swoją pierwszą, prawdziwą miłość. Dotarło do mnie, że te wszystkie pisemka, te wszystkie porady i sugestie to stek bzdur! Gazety kłamią. I nie napisały o tym, że boli, a powinni! Bo boli i to bardzo. Przeżywałam niewypowiedziane katusze, budząc się co rano z nadzieją, że go zobaczę i wracając wieczorem do domu z niczym.  Zdawałam sobie sprawę z tego, że on nie ma pojęcia o moim istnieniu - w końcu wtedy, na placu zabaw, nawet na mnie nie spojrzał. Może to i lepiej - gdyby spojrzał, miałabym większą nadzieję i zapewne cierpiałabym bardziej..  

poniedziałek, 17 października 2011

Sylwia - VII rozdział ;d

VII



Kiedy przyszłam tam z koleżankami, zauważyłyśmy na ławce grupkę chłopaków, którzy najwyraźniej też zrobili sobie wolne od szkoły. Właściwie nie robili nic konkretnego, siedzieli, śmiali się, żartowali. Niektórzy trzymali w dłoniach puszki z napojami energetycznymi, inni łuszczyli pestki ze słonecznika, robiąc tym samym spory bałagan. Plac był duży więc nie przeszkadzało nam towarzystwo chłopaków. Udałyśmy się na drugą ławkę, stojącą obok huśtawek.
Zlustrowałam ich wzrokiem. Wyglądali na jakieś 18-19 lat, byli fajnie ubrani, sprawiali dość miłe wrażenie. Moją szczególną uwagę zwrócił wysoki blondyn o dużych, bronzowych oczach i przesympatycznym uśmiechu. Miał na sobie modne, jasne jeansy, granatową bluzę i sportowe buty. Wyglądał jak typowa szkolna gwiazda - bożyszcze wszystkich rozkrzyczanych dziewczynek, które zapewne biją się o jego spojrzenie. Ale z jego oczu biła skromność, łagodność, może troche nieśmiałość. Był naprawdę przystojnym mężczyzną, miał w sobie to 'coś'.
Zorientowałam się, że wpatruję się nieprzytomnie w niego już od dłuższej chwili, zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok. On nic nie zauważył, ale koleżanki owszem. Stwierdziły od razu, że to na pewno miłość od pierwszego wejrzenia, nawet zachęcały mnie, bym do niego podeszła, ale zabrakło mi odwagi. Może gdyby był sam, gdyby nie było przy nim kolegów. Może wtedy bym podeszła, ale przy nich na pewno nie. Po upływie niecałej pół godziny chłopcy zabrali plecaki i poszli. Odprowadziłam wzrokiem swój ideał i poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu. Przestraszyłam się, że może go już więcej nie zobaczę, w końcu nie wiem, gdzie się uczy, ani nawet jak ma na imię. Zapamiętałam tylko te jego oczy... 

piątek, 14 października 2011

Sylwia - VI rozdział ;d

 VI

Nieszczęśliwie, pierwsza miłość spadła i na mnie. I było zupełnie inaczej niż w połowie przeczytanych gazet. Żadnych znaków, żadnego zaplanowania. Po prostu trach i miłość. Zaczęło się na wcześniej wspomnianym placu zabaw.  Wraz z koleżankami urwałam się z trzech ostatnich lekcji. Był piątek, piękny, wiosenny dzień. Postanowiłyśmy zrobić sobie wolne i trochę się zrelaksować. Najpierw zaszłyśmy do pobliskiej cukierni, gdzie kupiłyśmy sobie nieludzko pyszne ciastka z bitą śmietaną i wisienką na górze. Katorga dla bioder, ale jaki raj dla podniebienia.! Skonsumowawszy wszystko, ruszyłyśmy prosto na plac zabaw. Już wcześniej opowiadałam koleżankom o tym miejscu, położonym daleko od szkoły, daleko od świata. Praktycznie nikt już tam nie chdził, okres 'sławy' placu minął kilka lat temu, w związku z budową nowszych, nowocześniejszych i bezpieczniejszych miejsc zabawy, które znajdowały się bardziej w centrum miasta, w okolicach szkół, przedszkoli itp. Z tego powodu to miejsce było miejscem idealnym na wagary. Można tam robić wszystko (bez skojarzeń ;d)  a i tak nikt by nic nie zauważył. Byłam bardzo szczęśliwa, że moje ulubione miejsce nie zostało przerobione na sklep, z tego powodu więc spędzałam tam jeszcze więcej czasu..

Sylwia -V rozdział ;d

V

Tak więc szkoła podstawowa i gimnazjum upłynęły mi pod znakiem bewzględnej samotności, bezuczuciowości i niedostępności. Podczas gdy koleżanki piszczały na widok mega przystojnego kapitana szkolnej drużyny piłki nożnej, ja uśmiechałam się ironicznie i z pożałowaniem kręciłam głową. Kiedy rówieśniczki piszczały, oglądając w gazetach zdjęcia znanego aktora, idola wszystkich nastolatek,  zmieniałam stronę na dział o modzie i urodzie. Byłam ponad tym wszystkim i trzeba przyznać, że miało to swoje dobre strony. Przytulałam i pocieszałam wszystkie rozczarowane i nieszczęśliwie zakochane przyjaciółki, ciesząc się w duchu, że mnie to nie dotyczy. Cierpliwie zdejmowała m ze ścian ich pokoju plakaty z aktorem, który właśnie znalazł sobie dziewczynę albo się ożenił. I z tęgą miną pomagałam wybierać ciuchy na randkę, robić makijaż i fryzurę. Nie rozumiałam tylko, jak można tak się poświęcać dla chłopaka. Wydawać ostatnie pieniądze na bluzkę, której w gruncie rzeczy on nawet nie zauważy. Spędzać długie godziny w łazience poprawiając wygląd, którego ON nawet nie pochwali. Nie powie nic! Żadnego 'pięknie wyglądasz', poprostu nic. Bo mężczyźni, to istoty banalnie proste, łatwe w obsłudze, nie trzeba nawet instrukcji. Myślą jednokierunkowo, ich móżdżki są maleńkie jak orzeszki, a teksty głupie na tyle, że większość dziewczyn naiwnie się na nie nabiera. Ale fakt faktem, braki szarych komórek nadrabiają wyglądem. Jak się postarają, potrafią wyglądać naprawdę bardzo fajnie. Ale bez przesady! Zadbany neandertalczyk nie powinien spędzać w łazience więcej czasu, niż jego wybranka. To by było podejrzane..

Sylwia - IV rozdział ;d

IV

Co do miłości wyczytałam, że powinna być nagle, ale zaplanowana, rozwijająca się szybko i powoli, uderzając z zaskoczenia, dając wcześniej znaki ostrzegawcze. Ponadto miłość jest gorąca, zimna, niezmienna i zmienna, chwilowa i na całe życie. Nie rozstrzygnęłam jedynie, czy miłość boli, bo na ten akurat temat żadna gazeta nie pisała nic. Jednak, po lekturze zdałam sobie jednak sprawę, że póki co, to wszystko jest dla mnie zbyt skomplikowane i wobec tego postanowiłam pozostać z mężczyznami w relacjach jedynie koleżeńskich. A kiedy już ta nieoczekiwanie zaplanowana miłość przyjdzie, to trudno. Ale nie ma co się spieszyć, wywoływać jej na siłę, ani prosić o nią. Jak przyjdzie, to będzie. Póki co, nie przyszła, co specjalnie nie martwiło mnie. Wręcz przeciwnie - powtarzałam sobie, że skoro to wszystko jest takie zagmatwane, to im później będę musiała się w tym połapać, tym lepiej. A może nie przyjdzie w ogóle? To chyba byłoby najlepsze wyjście. Ale gazety piszą, że przychodzi zawszę, czy się tego chce, czy nie. Można odczytać jej nadejście ze znaków, których nie ma lub też z wesołej - smutnej atmosfery, zmiennych nastrojów itp. dziwnych czynników, których do końca nie rozumiałam i w gruncie rzeczy nawet nie starałam się zrozumieć.

Sylwia - III rozdział ;d


III 

Nigdy nie miałam problemów z nauką. Uwielbiałam historię, często startowałam w olimpiadach i konkursach, dobrze radziłam sobie też z pisaniem wypracowań. Słowem - prawdziwa humanistka.
Przez swoje bardzo sympatyczne usposobienie, zawsze otaczałam się wianuszkiem wiernych przyjaciółek. Nigdy nie pozostawałam sama z problemami, byłam bardzo zżyta z dziewczynami, ufałam im i wiedziałam, że zawsze będą gotowe, by jej pomóc. Chłopcy również nie pozostawali obojętni na mój urok 
- Sylwia to piękna dziewczyna - powtarzała moja babcia.
 Wielu próbowało zaprosić mnie do kina albo na spacer, ale ja nigdy nie przekraczałam granicy koleżeństwa. Śmiałam się, że na miłość mam jeszcze całe życie. W każdym zalotniku widziałam tylko kolegę, nikogo więcej. Po lekturze wielu babskich pism i pisemek miałam wykreowany wizerunek  chłopaka idealnego. Po pierwsze, powinien być przystojny. Tak, doskonale przystojny, proporcjonalny, wspaniały, z każdym detalem idealnym. Prosry nosek, duże usta, piękne oczy, wspaniała budowa. Dodatkowo powinien być brunetem, bo gazety piszą, że blondyni to dobra partia, ale na chwilę, nie na stały związek, a rudzi są z natury wredni. Brunet zaś jest uosobieniem wspaniałej urody, wierności i miłego charakteru. Oprócz tego, mężczyzna idealny powinien mieć poczucie humoru, ale nie śmiać się z byle czego. Powinien także lubić zakupy, ale tylko  zakupy kobiety, broń Boże swoje własne. Dobrze by było, jakby nosił luźne, ale dopasowane spodnie, zwiewne, obcisłe koszule i nowe buty. Słowem - zadbany neandertalczyk, oldschoolowy modniś, pesymistyczny optymista. A do tego powinien być księciem z bajki, który przyjedzie na białym rumaku pod wieżę swej królewny, a potem zabierze ją do swojego królestwa i będą żyć długo i szczęśliwie..

Sylwia - II rozdział ;d

II 
To właśnie ja, Sylwia. Jestem wysoką blondynką, dojrzałą jak na 17 lat i o wyglądzie poważnej, co najmniej dwudziestoletniej panny. Nigdy nie lubiłam, gdy ktoś dawał mi więcej lat niż mam, starałam się nawet jakoś to zmienić - robić mniejszy makijaż, ubierać się w dziewczęce, a nie w kobiece ubrania, włosy układać w grzeczne fryzury. Ale to nic nie dało - wciąż byłam postrzegana jako studentka, choć nie skończyłam jeszcze liceum. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego i nawet nauczyłam się czerpać korzyści - np. kiedy chodziłam na wagary, nawet w środku szkolnego dnia, dzielnicowy nigdy się mną nie interesował.
 Mieszkam w dużym, piętrowym domu, wraz z rodzicami i perską kotką, którą dostałam od babci na 13 urodziny. Babcia zmarła niedługo po nich, a kotka żyje i dobrze się trzyma po dziś dzień. Mama pracuje w kancelarii adwokackiej. Ma wspaniałą opinię i wiele ciężkich wygranych spraw na koncie. Ojciec zaś posiada sklep z artykułami AGD. 
Mam przepiękny, lekki głos. .  Swoim wokalem uświetniałam przeróżne szkolne gale, apele, przedstawienia. Wszyscy słuchali  w zachwycie, wywoływałam mnóstwo skrajnych emocji, przez szczęście po rozpacz. Moje występy zawsze były pełne energii, siły i pasji. Tak, miałam w sobie pasję. I dało się to usłyszeć kiedy śpiewałam. Po skończeniu liceum chciałam dalej kontynuować naukę śpiewu, tym razem pod okiem prawdziwego specjalisty, ale nie tylko. Wiedziałam, że samo śpiewanie nie zapewni mi przyszłości, zwłaszcza w sytuacji, gdy na polskim rynku muzycznym mało która gwiazda utrzyma się dłużej niż dwa, góra trzy sezony. Dodatkowo chciałam skończyć studia prawnicze i pójść w ślady matki. Śpiewający adwokat..? To byłoby coś nowego. Rodzina śmieje się, że wszystkie sprawy wygram śpiewająco..

Sylwia - I rozdział ;d


I

Plac zabaw obok ulicy Podmiejskiej jest moim ulubionym miejscem . Znajduje się tam kilka odrapanych huśtawek, dwie drewniane ławki, które kiedyś miały kolor zielony, a dziś już tylko brudny, kolorowe drabinki i piaskownica. Jest położony dość peryferyjnie, więc mało dzieci chodzi tam się bawić. Był nawet pomysł, żeby go zlikwidować, a w jego miejscu postawić sklep spożywczy nowej sieci, ale nikt nigdy nie wcielił tego planu w życie. Tak więc, huśtawki stoją tak jak stały, choć i mało kto z nich nie korzysta. Bardzo lubię tu przychodzić. Zawsze siadam na którejś z nich, huśtam się bardzo wysoko i czuje, jakbym miała prawdziwe skrzydła i unosiła się nad powierzchnią ziemi. W takich chwilach chce mi się krzyczeć, wyrzucić z siebie wszystko, uwolnić od emocji, ale nigdy tego nie robiłam. Zawsze tłumiłam je w sobie, gromadziłam gdzieś w sercu, by potem, w najmniej oczekiwanym momencie mogły z wielkim hukiem  eksplodować.
Na plac zabaw przychodzę sama. To miejsce, w którym potrzebuję rozmowy z samą sobą, zebrania myśli i nie potrzebne mi bezsensowne  trajkotanie nad uchem o rzeczach na tę chwilę zupełnie nieistotnych. Potrafię spędzać na placu wiele, wiele godzin. Często odrabiam tu lekcje, uczę się, jem drugie śniadanie, nawet na wagary przychodzę właśnie tutaj. To miejsce ma dla mnie szczególną wartość, szczególny sentyment.. Jest wspaniałe..

Sylwia - Prolog ;d



Prolog

Nic nie potrafiło wywołać uśmiechu na jej twarzy, w nocy nie mogła spać, wciąż żyła nadzieją na to, że go spotka. I w końcu jej mażenie się spełniło...Zobaczyła go!