piątek, 28 października 2011

Sylwia - XI rozdział ;d

XI

Co wieczór układałam sobie w głowie scenariusz tego spotkania.
Zastanawiałam się, co mu powiem i co na siebie włożę..
Obiecałam sobie, że sprawę, by mnie pokochał. Stopniowo, ale konsekwentnie i postępowo..
' Może się uda..Nie, to musi się udać ' - myślałam.
Przez ten cały czas, kiedy sterczałam pod szkołą, zdążyłam podsłuchać, że ma na imię Michał, chodzi do trzeciej klasy i bardzo lubi współczesną literaturę. Dużo czyta i ma wiele do powiedzenia na różne tematy. Ogólnie jest dobrze zorientowany we wszystkim. Często słyszałam, jak mądre tematy porusza w rozmowach z kolegami. Nie tak jak inni mężczyźni. Michał był... wyjątkowy.
Tego dnia również czekałam pod szkołą. Zdecydowałam, że właśnie dziś, bez względu na to czy będzie z kolegami, czy nie, odważę się i podejdę do niego. Jeśli jest dżentelmenem, zostawi kolegów i pójdzie zemną, jeśli nie, to znaczy, że nie jest godny uwagi.
Specjalnie na tę okazję założyłam swoje ulubione spodnie, kupiłam nową bluzkę, wyprostowałam włosy i lekko się wymalowałam.
W duchu śmiała się sama z siebie, bo jeszcze niedawno dziwiłam się koleżankom, które stroją się dla chłopaków, a teraz sama to robiłam. Ale cóż, jak trzeba, to trzeba..
Podekscytowana czekałam, ukryta za murem szkoły. Przez te wszystkie dni nauczyła się na pamięć jego rozkładu lekcji. Byłam strasznie niecierpliwa, każda minuta trwała jak wieki. Ale w końcu usłyszałam dźwięk dzwonka. Wtedy serce zaczęło walić jeszcze szybciej. Nerwowo wyglądałam czy nie wychodzi. Drzwi szkoły otwierały się i zamykały mnóstwo razy. Ciągle ktoś wchodził i wychodził, ale jego nie było widać.
Kiedy już powoli zaczęłam tracić nadzieję i myśleć, że nie ma go dziś w szkole, wyszedł, widziałam go wyraźnie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz