piątek, 14 października 2011

Sylwia - VI rozdział ;d

 VI

Nieszczęśliwie, pierwsza miłość spadła i na mnie. I było zupełnie inaczej niż w połowie przeczytanych gazet. Żadnych znaków, żadnego zaplanowania. Po prostu trach i miłość. Zaczęło się na wcześniej wspomnianym placu zabaw.  Wraz z koleżankami urwałam się z trzech ostatnich lekcji. Był piątek, piękny, wiosenny dzień. Postanowiłyśmy zrobić sobie wolne i trochę się zrelaksować. Najpierw zaszłyśmy do pobliskiej cukierni, gdzie kupiłyśmy sobie nieludzko pyszne ciastka z bitą śmietaną i wisienką na górze. Katorga dla bioder, ale jaki raj dla podniebienia.! Skonsumowawszy wszystko, ruszyłyśmy prosto na plac zabaw. Już wcześniej opowiadałam koleżankom o tym miejscu, położonym daleko od szkoły, daleko od świata. Praktycznie nikt już tam nie chdził, okres 'sławy' placu minął kilka lat temu, w związku z budową nowszych, nowocześniejszych i bezpieczniejszych miejsc zabawy, które znajdowały się bardziej w centrum miasta, w okolicach szkół, przedszkoli itp. Z tego powodu to miejsce było miejscem idealnym na wagary. Można tam robić wszystko (bez skojarzeń ;d)  a i tak nikt by nic nie zauważył. Byłam bardzo szczęśliwa, że moje ulubione miejsce nie zostało przerobione na sklep, z tego powodu więc spędzałam tam jeszcze więcej czasu..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz