poniedziałek, 17 października 2011

Sylwia - VII rozdział ;d

VII



Kiedy przyszłam tam z koleżankami, zauważyłyśmy na ławce grupkę chłopaków, którzy najwyraźniej też zrobili sobie wolne od szkoły. Właściwie nie robili nic konkretnego, siedzieli, śmiali się, żartowali. Niektórzy trzymali w dłoniach puszki z napojami energetycznymi, inni łuszczyli pestki ze słonecznika, robiąc tym samym spory bałagan. Plac był duży więc nie przeszkadzało nam towarzystwo chłopaków. Udałyśmy się na drugą ławkę, stojącą obok huśtawek.
Zlustrowałam ich wzrokiem. Wyglądali na jakieś 18-19 lat, byli fajnie ubrani, sprawiali dość miłe wrażenie. Moją szczególną uwagę zwrócił wysoki blondyn o dużych, bronzowych oczach i przesympatycznym uśmiechu. Miał na sobie modne, jasne jeansy, granatową bluzę i sportowe buty. Wyglądał jak typowa szkolna gwiazda - bożyszcze wszystkich rozkrzyczanych dziewczynek, które zapewne biją się o jego spojrzenie. Ale z jego oczu biła skromność, łagodność, może troche nieśmiałość. Był naprawdę przystojnym mężczyzną, miał w sobie to 'coś'.
Zorientowałam się, że wpatruję się nieprzytomnie w niego już od dłuższej chwili, zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok. On nic nie zauważył, ale koleżanki owszem. Stwierdziły od razu, że to na pewno miłość od pierwszego wejrzenia, nawet zachęcały mnie, bym do niego podeszła, ale zabrakło mi odwagi. Może gdyby był sam, gdyby nie było przy nim kolegów. Może wtedy bym podeszła, ale przy nich na pewno nie. Po upływie niecałej pół godziny chłopcy zabrali plecaki i poszli. Odprowadziłam wzrokiem swój ideał i poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu. Przestraszyłam się, że może go już więcej nie zobaczę, w końcu nie wiem, gdzie się uczy, ani nawet jak ma na imię. Zapamiętałam tylko te jego oczy... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz